Newsletter
Zapisz się na bezpłatny newsletter
Freediving, czyli nurkowanie na wstrzymanym oddechu, dla wielu z nas kojarzy się z efektownymi zdjęciami osób zanurzonych w lazurowych wodach, zaledwie w masce, płetwach i bez żadnego dodatkowego sprzętu. Choć obraz ten przyciąga uwagę swoją prostotą i estetyką, za freedivingiem kryje się coś znacznie głębszego. To nie tylko forma nurkowania, ale sposób myślenia, świadomej pracy z ciałem i umysłem, a także droga do poznania własnych granic – i ich przesuwania.
Na co dzień, kiedy schodzimy pod wodę w pełnym zestawie – z automatem, butlą i BCD – to sprzęt daje nam bezpieczeństwo i czas. W freedivingu wszystko zależy od nas. Tu nie ma marginesu na przypadek. Tu liczy się każdy oddech przed zejściem, każda decyzja i każda sekunda pod powierzchnią. Nie ma wskaźnika powietrza ani komputera, który podpowie, co robić dalej. Jest tylko nasze ciało, jego potrzeby i granice, których uczymy się słuchać z pełnym skupieniem.
Co ciekawe, coraz więcej nurków rekreacyjnych i technicznych sięga po freediving nie dlatego, że chcą zrezygnować ze sprzętu, ale dlatego, że freediving uzupełnia ich umiejętności i zmienia sposób, w jaki odbierają wodę. Treningi oddechowe, kontrola pływalności, opanowanie stresu i nauka relaksacji to elementy, które przekładają się nie tylko na nurkowanie na bezdechu, ale i na każde inne zejście pod wodę – z butlą czy bez.
Choć freediving i nurkowanie rekreacyjne dzielą tę samą przestrzeń – wodę – różnice między nimi są fundamentalne. Z pozoru oba typy nurkowania polegają na tym samym: zanurzamy się pod powierzchnię, eksplorujemy świat ukryty przed wzrokiem większości ludzi i doświadczamy tego charakterystycznego stanu zawieszenia, który znają tylko ci, którzy nurkują. Jednak to, co dzieje się w ciele i umyśle freedivera, znacząco różni się od tego, co towarzyszy nurkowi z butlą.
W nurkowaniu rekreacyjnym to sprzęt stanowi przedłużenie naszego ciała. Automaty oddechowe dostarczają powietrze, kamizelka BCD pozwala regulować pływalność, a komputer nurkowy monitoruje nasze parametry. Cały proces – od wejścia do wody po wynurzenie – jest wspierany przez technologię. Dzięki temu możemy pozostać pod wodą przez dłuższy czas, osiągnąć większą głębokość i mieć większą kontrolę nad warunkami.
W freedivingu jest odwrotnie. Sprzęt zostaje ograniczony do minimum, a każda decyzja – o głębokości, czasie zanurzenia, rytmie oddechu – zależy wyłącznie od naszych możliwości. Nie mamy zapasu powietrza, nie ma wskaźników ostrzegających o granicy czasu. W zamian dostajemy coś innego: ciszę, skupienie i poczucie absolutnego połączenia z wodą. To nurkowanie w najczystszej formie, w której głównym narzędziem nie jest technologia, lecz świadomość własnego ciała.
Różnice dotyczą również podejścia do bezpieczeństwa i ryzyka. W nurkowaniu sprzętowym większość zagrożeń można kontrolować poprzez planowanie, redundancję i odpowiedni serwis sprzętu. W freedivingu głównym przeciwnikiem bywa nasza własna ambicja. Dlatego zasada nurkowania w parze i pełnego skupienia na technice ma tutaj kluczowe znaczenie. Nikt nie schodzi pod wodę dla wyniku – schodzimy, żeby poznać siebie.
Mimo tych kontrastów freediving i nurkowanie rekreacyjne uzupełniają się w zaskakujący sposób. Treningi oddechowe i techniki relaksacyjne używane przez freediverów mogą znacząco poprawić komfort nurkowania sprzętowego. Z kolei doświadczenie zdobyte podczas nurkowań z automatem pozwala lepiej zrozumieć, jak działa nasze ciało w wodzie i jak ważna jest precyzja ruchów.
Początek przygody z freedivingiem rzadko wygląda tak, jak pokazują to media społecznościowe. Nie zaczynamy od spektakularnych zejść na kilkadziesiąt metrów, tylko od… nauki oddechu. Freediving, mimo że minimalistyczny pod względem sprzętu, wymaga ogromnej świadomości ciała i cierpliwości. Pierwszy kontakt z tą dyscypliną powinien być bezpieczny, dobrze zaplanowany i prowadzony przez osoby, które potrafią nie tylko nauczyć techniki, ale też zbudować w nas zaufanie do samego siebie.
Najczęściej zaczynamy na basenie. To najlepsze środowisko do oswojenia się z zatrzymywaniem oddechu, nauki relaksacji i pracy nad wydłużeniem fazy statycznej. Basen daje komfort – mamy płytko, ciepło, jasno i zawsze jesteśmy blisko powierzchni. Zajęcia teoretyczne i praktyczne często są połączone z podstawami fizjologii oddechu, kontrolą reakcji organizmu na hipoksję oraz nauką technik przygotowujących do głębszych zanurzeń.
Wielu osobom wydaje się, że freediving to sport tylko dla młodych i wysportowanych. Nic bardziej mylnego. To dyscyplina dla każdego, kto jest w dobrym stanie zdrowia i ma chęć poznania własnego ciała w nowym kontekście. Ważne, by przed rozpoczęciem treningów wykonać podstawowe badania, a w przypadku chorób przewlekłych – skonsultować się z lekarzem. Poza tym nie potrzebujemy niczego więcej. Nie jest konieczne wcześniejsze doświadczenie w nurkowaniu sprzętowym, ani wyjątkowa forma fizyczna.
Zdecydowanie warto rozpocząć swoją drogę z freedivingiem pod okiem wykwalifikowanego instruktora. Samodzielne próby, zwłaszcza w wodach otwartych, są nie tylko nieskuteczne, ale przede wszystkim niebezpieczne. Instruktor nie tylko pokaże technikę, ale też zadba o nasze bezpieczeństwo, wskaże błędy, pomoże przełamać pierwsze napięcia i lęki. W NTW Wrocław współpracujemy z profesjonalnymi freediverami, którzy prowadzą zajęcia zarówno dla zupełnie początkujących, jak i dla tych, którzy chcą doskonalić swoje umiejętności.
Prawdziwa nauka freedivingu zaczyna się wtedy, gdy przestajemy koncentrować się na wynikach, a zaczynamy słuchać tego, co mówi nasze ciało. Pierwsze nurkowania mogą być płytkie i krótkie, ale to właśnie one kształtują fundamenty, na których opierają się późniejsze sukcesy. Każde kolejne zejście daje nowe informacje, nowe wrażenia i – co najważniejsze – uczy pokory wobec wody. A to najlepszy kapitał na dalszą drogę.
Freediving to nie sztuka wytrzymywania jak najdłużej bez powietrza. To złożony zestaw technik, które pozwalają opanować ciało, zarządzać energią i zapanować nad umysłem, który z natury dąży do kontroli i bezpieczeństwa. Dobry freediver nie rywalizuje z oddechem – uczy się go rozumieć. Zamiast walczyć z potrzebą wynurzenia, oswaja ją, analizuje i reaguje w zgodzie ze sobą. To właśnie technika oddechu, relaksacji i adaptacji jest fundamentem tej praktyki.
Jedną z pierwszych umiejętności, które poznajemy, jest statyczne wstrzymywanie oddechu (STA). Leżąc spokojnie na wodzie, uczymy się, jak reaguje nasz organizm, jak zmienia się rytm serca, kiedy pojawiają się pierwsze skurcze przepony i w jaki sposób utrzymać spokój w fazie, która dla ciała staje się wyzwaniem. To doświadczenie jest nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne – uczy nas zauważać napięcia i pracować z nimi świadomie.
Kolejnym etapem są ćwiczenia dynamiczne – DYN (z płetwami) i DNF (bez płetw). Pływamy pod wodą na bezdechu, skupiając się na efektywności ruchu, minimalnym zużyciu energii i kontroli pozycji ciała. W dynamicznych dyscyplinach technika staje się absolutnie kluczowa – każdy niepotrzebny ruch skraca czas pod wodą i zwiększa zużycie tlenu. To właśnie w tej fazie uczymy się, jak działa opór wody, jak ważna jest hydrodynamika i jak niewiele potrzeba, by poprawić wyniki – bez presji, bez walki.
W nurkowaniach głębokich, takich jak CWT (stały balast) czy FIM (z użyciem liny bez płetw), dochodzi kolejny, bardzo istotny element: wyrównywanie ciśnienia. Tutaj nie ma miejsca na błędy. Wyrównanie ciśnienia musi być płynne, precyzyjne i zsynchronizowane z ruchem ciała. Poznajemy różne techniki equalizacji – od Frenzela po Mouthfill – i uczymy się, jak je stosować w praktyce, w zależności od głębokości i osobistej fizjologii.
Równie ważna jak sama faza nurkowania jest praca z oddechem przed i po zanurzeniu. Ćwiczenia oddechowe zaczerpnięte z jogi i technik relaksacyjnych, takie jak oddech pudełkowy czy pełna wentylacja przeponowa, pomagają dotlenić organizm, uspokoić umysł i wejść w stan gotowości. Po wynurzeniu równie istotny jest tzw. recovery breathing – specjalna sekwencja oddechów, która pozwala szybko zredukować deficyt tlenowy i zapobiec nieprzyjemnym reakcjom organizmu.